Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/591

Ta strona została przepisana.

Książę wymówił te wyrazy z oznakami mającego wybuchnąć gniewu.
— Mości książę — odparł Monsoreau — rzecby można, że Wasza książęca mość mnie obwinia.
— Zdrajco!... — wykrzyknął nagle książę przyskakując ku wielkiemu łowczemu, obwiniani ciebie i oskarżenia mego dowiodę. Oszukałeś mię i wziąłeś kobietę, którą kochałem.
Monsoreau zbladł, nie stracił jednak przytomności, a nawet i powagi.
— Prawda — rzekł.
— Prawda! a! bezczelny.
— Mów ciszej, Mości książę — ciągnął Monsoreau głosem spokojnym. Wasza książęca mość zapominasz, że mówisz do szlachcica i wiernego sługi.
Książę rozśmiał się konwulsyjnie.
— Do dobrego i wiernego sługi — powtórzył Monsoreau, równie spokojny jak pierwej.
Książę zastanowił się.
— Co to ma znaczyć?
— Chciałem powiedzieć i powiem, jeżeli Wasza książęca mość zechcesz mię słuchać, że dla tego wziąłem tę kobietę, ponieważ ty. Mości książę, pragnąłeś ją posiadać.