Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/596

Ta strona została przepisana.

W tej chwili, książę wzniósł oczy. Spojrzał na ścianę, na której wisiał portret Bussego, na który jak niegdyś na La Mola, patrzeć lubił. Portret miał dumne spojrzenie i wyniosłą postawę; ręką wsparty na lędźwi, zdawał się być żyjącym; księciu zdawało się, że na niego patrzy i że mu odwagę zaleca.
— Nie — rzekł — nie mogę ci przebaczyć; to nie ja jestem nie przebłaganym, biorę Boga na świadectwo, ale ojciec bolejący dopomina się swej córki, ale zawiedziona kobieta przyzywa zemsty; pierwszym zaś obowiązkiem panującego jest: sprawiedliwość.
— Mości książę.
— Tak, sprawiedliwość jest pierwszym obowiązkiem i tego dopełnię.
— Jeżeli sprawiedliwość jest obowiązkiem, wdzięczność jest koniecznością.
— Co mówisz?
— Mówię, że król nie powinien zapominać komu winien koronę.
— A więc...
— Ty Najjaśniejszy panie, mnie ją winieneś.
— Monsoreau — zawołał książę — zatem jesteś zdrajcą dla króla, równie jak dla księcia.