kanclerza. Wszyscy szanowali spoczynek i sen monarchy.
Kanclerz doskonale znał swego pana i wiedział, że na odwrót Filipa Macedońskiego, król nie wyspany, albo głodny, nie zdolnym był dobrze sadzić o rzeczach.
Wiedział także i o tem, że Henryk często spędza noce bezsenne, (jest to przywilej ludzi mających czuwać nad snem drugich, że sami spać nie powinni), i dlatego myślał, jak jutrzejszą audyencyę, stosownie do okoliczności najwięcej interesującą uczynić.
Wszystko się stało jak pan de Morvilliers przewidział.
Po trzech godzinnym śnie, Henryk przebudził się, przypomniał sobie kanclerza, usiadł na łóżku i myśleć zaczął; następnie, utrudzony myślami, zsunął się z materaca, wdział pantofle i podobny do nocnego widziadła, przy blasku bladej lampy, której od wypadku z Saint-Lucem nie gaszono, udał się do pokoju Chicota, tego samego, gdzie siedział Saint-Luc po zaślubieniu panny de Brissac.
Gaskończyk spał mocno i chrapał okropnie.
Henryk aby go obudzić, trzy razy pociągnął za rękę, przyczem mocno zawołał:
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/600
Ta strona została przepisana.