— Kazałem mu.
— Czy opowiadałeś mu przygodę, która się przytrafiła jednemu z twoich przyjaciół?
— Opowiadałem.
— I kazałeś mu winnych wynaleźć?...
— Kazałem.
— Czy ich wynalazł?
— Nie.
— Idź spać Henryczku; widzisz jaka twoja poiicya doskonała.
I odwróciwszy się do muru, Chicot zaczął tak okropnie chrapać, że król stracił nadzieję, aby go mógł przebudzić powtórnie.
Wzdychając, powrócił król do pokoju i nie mając z kim rozmawiać, począł się żalić przed hartem Narcyzem, że królowie tylko wypadkiem dowiadują się prawdy.
Nazajutrz, rada zgromadziła się.
Różną była od poprzedzających; stosownie do zmiennej przyjaźni króla.
Tym razem, składała się z Quelusa, Maugirona, Epernona i Schomberga, wszystkich będących w łaskach od sześciu miesięcy.
Chicot siedząc przy rogu stołu, wystrzygał figielki z papieru i mówił, że Arcy-chrześciańskiej mości buduje flotę, na wzór katolickiego króla.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/604
Ta strona została przepisana.