głównie z dwóch rzeczy korzystać, to jest z wojny i z wiary.
— To prawdopodobne — odpowiedział Henryk.
Kanclerz zadowolony pochwałą — mówił dalej:
— W wojsku, mam osoby przychylne Waszej królewskiej mości, które mi donoszą o wszystkiem: w duchowieństwie, nieco mi trudniej. Wyprawiłem więc na prowincyę moich podwładnych.
— Bardzo dobrze — rzekł Chicot.
— Nakoniec — mówił Morvillers, udało mi się skłonić jednego.
— Do czego?... — zapytał król.
— Aby miał baczność na kaznodziei, podniecających lud.
— Ho! ho!... — pomyślał Chicot — czyby znali mojego przyjaciela?
— Ludzie ci mówią, że mają natchnienia, ale ja myślę, że to są szatańskie natchnienia.
— Tak, tak — rzekł król.
— Bardzo słusznie — dodał Chicot.
— Wiem nawet ich zamiary — dodał tiyumfująco Moryilliers.
— Wybornie!... — zawołał Chicot.
Król dał znak gaskończykowi aby milczał.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/607
Ta strona została przepisana.