Ta strona została przepisana.
Rozdział IX.
Po co Gwizyusz przybył do Luwru.
Za Gwizyuszem szło wielu oficerów, dworzan i szlachty, za nimi następował lud, mniej świetny, ale groźniejszy.
Tylko panowie weszli, lud pozotał za drzwiami.
Było to miejsce ludu, którego krzyki rozlegały się nawet wtedy, gdy Gwizyusz znikł im z oczu.
Na widok tego wojska, składającego orszak paryzkiego bohatera, straże pochwyciły za broń i rzucały na lud groźne spojrzenia, a nawet nieme wyzwania.
Gwizyusz zauważył postawę straży, dowodzonej przez Crillona; ukłonem powitał pułkownika, który stał na przedzie ze szpadą w ręce.