Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/628

Ta strona została przepisana.

z owych tajemniczych uśmiechów, które on znał najlepiej.
— Tak — mówił król — powtarzam, podobny pomysł godzien nagrody i udzielić jej nie zaniedbam; mój Franciszku, czy w rzeczy samej książę Gwizyusz jest jego ojcem? albo raczej, bo podobno już jest w wykonaniu, czy on i przyśpieszył go?
Książę Andegaweński potwierdził.
— Tem lepiej — odparł król. Mówiłem, że jestem bardzo szczęśliwym monarchą, a powinienem był powiedzieć, za nadto szczęśliwym, bo nietylko pomysły są na moje zawołanie, ale co większa, dla przysłużenia się królowi, wykonywają je natychmiast. Pytałem cię mój Franciszku, mówił król poufale kładąc rękę na ramieniu brata. czy w rzeczy samej księciu Gwizyuszowi winienem być wdzięczny za ten prześliczny pomysł?
— Nie, Najjaśniejszy panie; kardynał Lotaryngski zrobił go jeszcze przed dwudziestu laty, ale mu dzień świętego Bartłomieja przeszkodził, albo raczej zawiesił jego wykonanie.
— A! jaka szkoda, że kardynał Lotaryngski już umarli... — zawołał Henryk — byłbym go zrobił Papieżem po śmierci Grzegorza XIII, ale to nic nie szkodzi, mówił król z dobroduszno-