Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/629

Ta strona została przepisana.

ścią, którą wybornie udawał, że jego synowiec myśl sobie przywłaszczył i obce z niej zbierać owoce. To źle, iż go nie mogę zrobić papieżem, ale go... no Franciszku, czem że on jeszcze nie był?
— Najjaśniejszy panie — odpowiedział Franciszek, zupełnie złudzony słowami brata — za wiele cenisz zasługi twego kuzyna; myśl otrzymał tylko w spadku, a jak ci mówiłem, to ktoś inny myśl tę wyrobił.
— Jego brat kardynał, nieprawdaż?
— Tak, i on nad nią pracował, ale nie on zupełnie...
— To może Mayenne?
— To dla niego za wielki zaszczyt.
— Prawda, to myśl nie dla rzeźnika. Ale komuż mam być wdzięczny za ową silną pomoc w pracy Gwizyusza?
— Mnie, Najjaśniejszy panie — odrzekł książę.
— Tobie!... — zawołał Henryk z najwyższem podziwianiem.
Chicot otworzył oko.
Książę ukłonił się.
— Jakto!... — rzekł Henryk — kiedy wszyscy przeciwko mnie byli, kaznodzieje gromiąc moje błędy, poeci wyśmiewając nawyknie-