Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/645

Ta strona została przepisana.

i głodny, podobnym jest do owych wygłodzonych kotów, które czując zapach myszy, całe noce czuwają przy jamie. Król Nawarski ma ciebie na oku, czatuje na ciebie i na twojego brata, a zobaczysz, jak ten cichy i skromny kotek wyskoczy z Pan do Paryża, zobaczysz!
— Tą okolicznością może być wypadek tego, który siedzi na tronie, wszak prawda?... — zapytał książę Andegaweński, wlepiając badawcze spojrzenie w Gwizyusza.
— Słuchaj, słuchaj Henryku!... — zawołał Chicotz tego co mówią, ważne możesz osięgoąć korzyści.
— Tak Mości książę — mówił Gwizyusz — potrzeba tylko wypadku; wypadki zaś nie są rzadkie w twojej rodzinie, jak to lepiej wiesz odemnie. Nie jeden z panujących, najzdrowszy, nagle zasłabnie, inny znowu w sile wieku, prędko przenosi się do wieczności.
— Czy słyszysz Henryku?... — zapytał Clucot biorą króla za rękę, który drżąc cały zimnym okrywał się potem.
— Prawda — odpowiedział książę Andegaweński głosem tak stłumionym, że aby go dosłyszeć, król i Chicot musieli podwoić uwagę — prawda, moja rodzina przychodzi na świat pod złowróżbnym wpływem; przecież mój brat, Hen-