— W rzeczy samej, rozmowa się znowu zaczęła.
— Ale historya waszej familii — mówił Gwizyusz, nie zupełnie jest zawartą w wierszach Bussego.
— A co nie powiedziałem?.. — rzekł Chicot trącając króla łokciem.
— Zapominasz, Mości książę o Joannie d’Albret, matce Bearneńczyka, która umarła, powąchawszy rękawiczki, kupione przy moście Świętego Michała, u Florentczyka; wypadek nadzwyczajny i tembardziej trudny do wytłomaczenia, że znano osoby, którym ta śmierć była potrzebną.
Książę zmrużył powieki, a później spojrzał ponuro.
— O wypadku Karola IX-go, Wasza książęca mość zapomina; a przecież godny wspomnienia. On nie umarł ani na ucho, ani na ramię, ale na usta.
— Jakto? — zawołał Franciszek.
Król słyszał stąpanie po posadzce, ale stąpanie niepewne i trwożliwe.
— Tak, Mości książę, na usta — powtórzył Gwizyusz — niebezpieczną jest rzeczą ślinić palce, aby niemi karty książki przewracać; to zatruwa ślinę i może szkodzić choćby królowi nawet.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/648
Ta strona została przepisana.