Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/654

Ta strona została przepisana.

podpisywać Ligę poczciwym mieszkańcom stolicy.
Tłum mieszczan, strojny w suknie świąteczne i broń najpiękniejszy, jakby na przegląd lub walkę, zdążał ku rozmaitym kościołom.
Powierzchowność tego tłumu, ożywionego jednem i tem samem uczuciem, idącego w jednym celu, była wesoła i groźna zarazem, osobliwie kiedy przechodził koło gwardyi szwajcarów, albo lekkiej jazdy.
Postawa, krzyki i odgrażania zatrwożyłyby pana de Morvilliers, gdyby ten znakomity urzędnik nie znał paryżan, którzy nie są zdolni nic złego uczynić, chyba że ich kto podnieci, lub nieroztropny nieprzyjaciel wyzwie.
Hałas tłumu i rozmaitość jego tem były większe, że wiele kobiet żadnym sposobem nie chcąc pozostać w domu, szły za swoimi mężami.
Niektóre z nich zabrały także i dzieci, które czepiały się muszkietów i mieczy ojców.
Wprawdzie, w każdym czasie, ulicznik paryzki lubi włóczyć broń za sobą, a kiedy jej udźwignąć nic może, chociaż na nią spoglądać.
Niekiedy oddział jaki, więcej ożywiony jak inne, zabłysnął mieczami, co osobliwie miało miejsce przed domem jakiego hugonoty.