Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/655

Ta strona została przepisana.

— Wtedy dzieci krzyczały na cale gardło:
— Na stosy! na stosy!
Krzyki te wywoływały najprzód ukazywanie się w oknach kucharek i kuchcików, następnie zamykanie zasuwek i zatarasowanie bram.
Wtedy mieszczanie, podobni do owego zająca z bajki la Fontaina, który przestraszył żabę, odchodzili z dumą i na inne miejsce przenosili okrzyki.
— Na ulicy „L’arbre-sec” największe było zgromadzenie.
Ulica była zapchana a tłum cisnął się pod latarnię, nad którą wisiał znak wyobrażający gwiazdę na tle niebieskiem a mający napis: „pod Gwiazdą.”
Na progu tego domu, człowiek w szlafmycy w kratki, która mu łysą przykrywała głowę, prawił i dowodzik W jednej ręce miał miecz, w drugiej listę otwartą dla przyjmowania podpisów.
— Pójdźcie, pójdźcie, prawowierni — wołał, pójdźcie pod „Gwiazdę”, gdzie znajdziecie dobre wino i chętne przyjęcie, pójdźcie w przyjazną porę, gdy źli będą oddzieleni od dobrych, gdy pszenica oszyści się z kąkolu.
Pójdźcie panowie, kto umie pisać, niechaj sam kładzie swoje nazwisko, kto zaś nie umie, nie-