Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/687

Ta strona została przepisana.

Bussy nic nie odpowiedział.
— Panowie — rzekł książę do swoich dworzan — pozostańcie w bocznym pokoju, bo mój Bussy bardzo jest chory. Dla czego nie wezwano Mirona? Doktór królewski nie dobry jest dla Bussego?
Służący hrabiego potrząsł głową, co zauważył książę.
— Bussy, może masz jakie zmartwienie?... — zapytał Franciszek.
— Ja nie wiem — odpowiedział hrabia.
Książę, zbliżył się do niego jak kochanek, którego odpychają, a który tem więcej jest uprzedzający.
— Powiedz mi szczerze, mój Bussy.
— Cóź ci powiem, Mości książę.
— Może się na mnie gniewasz?... — dodał cicho.
— Ja gniewać! o co? przytem, czy na książąt gniewać się można?
Książę umilkł.
— Tracimy czas daremnie — rzekł Bussy — lepiej wprost przystąpić do rzeczy.
Książę spojrzał na Bussego.
— Potrzebujesz mnie, książę, wszak prawda?... — rzekł hrabia z ciężkością.
— A Bussy!