— Ja, Remy — odpowiedział Haudouin, zupełnie me zmięszany.
— Co za Remy? — zapytał książę.
— Remy, lekarz.
— Więcej, jak lekarz, bo mój przyjaciel — dodał hrabia.
— A! — rzekł książę obrażony.
— Czy wiesz — mówił Bussy — że Jego książęca mość żąda, abym wstał z łóżka?...
— Tak, i abyś mi towarzyszył.
— Nie możesz, hrabio... — zrobił uwagę Haudouin.
— Dlaczego? — zapytał Franciszek.
— Za zimno na dworze, Mości książę.
— Za zimno?... — powtórzył Franciszek, zdziwiony, że któśkolwiek śmie opór mu stawiać.
— Tak, za zimno, i ja, który odpowiadam za zdrowie pana Bussego, nie pozwalam mu wychodzić.
Bussy chciał podnieść się z łóżka, lecz ręka Remyego uścisnęła go znacząco.
— Dobrze — rzekł książę — skoro mu grozi niebezpieczeństwo, niechaj zostanie.
I książę postąpił ku drzwiom.
Bussy nie ruszył się.
Książę znowu powrócił do łóżka.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/689
Ta strona została przepisana.