— Widzisz, Mości książę — rzekł Bussy — Hadouin mi zabrania.
— Powinieneś przywołać Mirona, to wielki lekarz.
— Mości książę — odparł Bussy — wolę lekarza przyjaciela, niż uczonego.
— Kiedy tak, bądź zdrów.
— Żegnam Waszą książęcą mość.
Książę wyszedł z trzaskiem.
Remy ścigał go oczyma i dopiero, kiedy wyszedł z pałacu, przystąpił do chorego.
— Teraz pan wstawaj — rzekł.
— A to na co?
— Przejść się ze mną; w pokoju za gorące.
— Wszak dopiero mówiłeś, że zimno na dworze.
— Jak książę wyszedł, ociepliło się.
— Kiedy tak...ł— mówii Bussy, podnosząc się.
— Powietrze będzie panu pomocnem.
— Nie rozumiem — rzekł Bussy.n
— Pan hrabia rie znasz także lekarstw, które przepisuję, a przecież je bierzesz; przechadzka z księciem Andegaweńskim byłaby niebezpieczna, a pomocną będzie z lekarzem. Czy mi pan nie ufasz?
— Dobrze, dobrze, kiedy tak chcesz.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/690
Ta strona została przepisana.