Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/691

Ta strona została przepisana.

— Tak trzeba.
Bussy się podniósł blady i drżący.
— Interesująca bladość!.. zajmujący chory!.. — rzekł Remy.
— Gdzież się udamy?...
— W miejsce, gdzie dziś próbowałem powietrza.
— A to powietrze?...
— Jest pomocne cierpiącym.
Bussy ubrał się.
— Kapelusz i szpadę — rzekł.
Wyszli obadwa.