Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/695

Ta strona została przepisana.

— Czy masz chęc obudzić we mue myśli anakreontyczue?... — zapytał. — Jeśli to było twoim zamiarem, omyliłeś się, i lepiej niedorostków byś tu sprowadził.
— Boże uchowaj... — odpowiedział Haudouin.
— A więc?...
— Trudno wyłupić oczy, dlatego, że się tu weszło.
— A zatem przyznaj, że jakiś inny miałeś zamiar.
— Bynajmniej.
— Kiedy tak, to idźmy.
Haudouin lekko za zękę przytrzymał Bussego.
— Ponieważ wszyscy wychodzą — rzekł po chwili — idźmy za niemu Bussy roztargniony i obojętny, skierował się ku drzwiom.
— Jakto!.. — zawołał Remy — pan chcesz wyjść, nie przeżegnawszy się wodą święconą?...
Bussy, posłuszny jak dziecię, udał się dc kropielnicy.
Remy korzystał z tej chwili, aby dać znak kobiecie, która zbliżyła się ku miejscu, gdzie stanął Bussy.