Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/699

Ta strona została przepisana.

i przebacz mi, jeżeli krok ten znajdujesz niestosownym.
Bussy położył rękę na sercu.
— A! pani — rzekł — jak możesz tak myśleć.
Myśli zaczęły się porządkować w zbolałej głowie Busscgo, zdawało mu się, że przyjemne tchnienie wieczora zerwało mu pomrokę z oczów.
— Wiem — mówiła Dyana — więcej mająca siły jako przygotowana na widzenie się z Bussym, wiem ile pan miałeś przykrości w wypełnieniu zleceń moich. Znam całą twoję delikatność i umiem ją cenić. Osądź pan z tego, ile musiałam wycierpieć na samo wspomnienie, że nie znasz uczuć serca mojego.
— Pani, od trzech dni chorowałem.
— Wiem o tem — odpowiedziała Dyana, rumieniąc się — więcej od pana cierpiałam, bo pan Kemy mówił mi, albo raczej dał do zrozumienia, że...
— Że twoje zapomnienie pani, spowodowało chorobę. O! to prawda.
— Zatem, powinnam była to uczynić — rzekła pani Monsoreau. Widzę cię panie, dziękuję za twoje najlepsze chęci i dozgonną wdzięczność przyrzekam.