Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/727

Ta strona została przepisana.

płaszcza i zwierzchniej sukni, w podartej kurtce.
Quelus i Maugiron odwrócili się, Narcyz szczekając, poskoczył ku niemu, jakby przyjaciół króla tylko po sukniach poznawał.
— Dla Boga!... — zawoła Henryk — a tobie co takiego?
— Najjaśniejszy panie — rzekł Maugiron — otóż tak obchodzą się z przyjaciółmi Waszej królewskiej mości.
— Któż cię tak uczęstował?... — zapytał król.
— Twój lud, Najjaśniejszy panie, albo raczej lud księcia Andegaweńskiego, który wołał: niech żyje Liga! niech żyje Gwizyusz! niech żyje Franciszek! wszyscy, prócz ciebie Najjaśniejszy panie.
— A cóżeś ludowi owemu uczynił.
— Ja, nic. Cóż jeden człowiek może ludowi uczynić? Poznali mię, jako przychylnego Waszej królewskiej mości i dosyć na tem.
— A Schomberg.
— Cóż Schomberg?
— Czemu nie przyszedł na twoję obronę?
— Miał co sam myśleć o sobie.
— Jakto?
— Zostawiłem go w rękach farbiarza, któ-