Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/728

Ta strona została przepisana.

rego żonie zdarł czepek z głowy: właśnie pięciu, czy sześciu opadło go czeladzi.
— Na Boga! i tyś porzucił mojego Schomberga — rzekł Henryk podnosząc się — a więc ja pójdę mu na pomoc. Mogą powiedzieć, że przyjaciele opuścili Henryka, ale on nie zapomniał przyjaciół.
— Dzięki ci Najjaśniejszy panie — odezwał się głos za królem — ja sam wydobyłem się z biedy, ale nie bez trudności.
— A! Schomberg! Schomberg!... — zawołali ulubieńcy króla. Gdzież jesteś u licha?
— Alboż mnie nie widzicie?
W rzeczy samej, w ciemnej głębi gabinetu widać było postępującego nie człowieka, ale cień.
— Schomberg — mówił król — zkąd przybywasz i dla czego jesteś tego koloru?
Schomberg caluteńki, bez wyjątku był niebieski.
— Do szatana! zupełnie się teraz nic dziwię, że lud biegi za mną.
— Gdybyś był żółty, możnaby sądzić, że ze strachu, ale niebieski!
— Kiedy mię rzucili w stągiew, sądziłem że w wodzie wykapią, ale widzę, że to było indygo.