Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/731

Ta strona została przepisana.

pochwały po ulicach śpiewano księciu Andegaweńskiemu? — zapytał Quelus i Maugiron.
— Dowodzą, że książę jest panem Paryża w tej chwili — rzekł Epernon — i przekonacie się, czy z wami lepiej będą się obchodzili.
— Braciszku!.. braciszku!. — mówił Henryk tonem groźby.
— Możesz to wielokrotnie, Najjaśniejszy panie, powtórzyć, a nic nie uczynisz stanowczego, — mówił Schomberg — jednak to pewna, że ten braciszek przewodzi spiskowi jakiemuś.
— Właśnie o tem mówiłem, kiedy wchodziłeś — odpowiedział król — ale oni nic mi nie odpowiedzieli, tylko wznieśli ramiona i spojrzeli po sobie.
— Myśmy wznieśli ramiona — odezwał się Maugiron — nie dlatego, aby spisku nie było, ale że go nie myślisz poskromnić, Najjaśniejszy panie.
— A teraz ja ci radzę, Najjaśniejszy panie, — rzekł Quelus — abyś uciekał... Jutro niechybnie do Luwru przybędzie Gwizyusz i zażąda abyś mianował naczelnika Ligi, a ty, Najjaśniejszy panie, postawisz na czele księcia Andegaweńskiego, jak przyrzekłeś, a wtedy zależeć będziesz od jego łaski.
— Ale wy zemną pójdziecie?... — zapytał Henryk.