— Daj mu pokój — mówił Henryk, niech śpi spokojnie. Czy jest kto u niego?
— Pan de Monsoreau i zwykli dworzanie.
— A pan de Bussy?
— Bussego nie ma.
— Dobrze — rzekł król, kontent, że jego bratu najlepszej nie dostaje obrony.
— Co król rozkaże? — zapytał Qaelus.
— Niech Sebombeig i d’Epernon śpieszą się; a uprzedzić pana de Monsoreau, iż chcę z nim mówić.
Quelus wykonał zlecenie, z ociąganiem jakie nadają nienawiść i chęć zemsty w jednem połączone sercu.
W pięć minut, Schomberg i d’Epernon weszli: jeden świeżo przebrany, drugi zupełnie wymyty; ma twarzy tylko niejakie pozostawały plamy, które według zdania łaziennika, po kilku kąpielach, miały zupełnie zniknąć.
Za dwoma ulubieńcami, ukazał się pan de Monsoreau.
— Kapitan gwardyi Waszej królewskiej mości objawił, że mię kazałeś przywołać, Najjaśniejszy panie — mówił, kłaniając, się wielki łowczy.
— Tak, panie, tak. Przechadzając się wieczorem, z blasku gwiazd i księżyca wnioskuję
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/735
Ta strona została przepisana.