Widział, jak lud paryzki uwielbia go, a ulubieńców króla lży i znieważa.
W długim zawodzie intryg swoich, nigdy nie doznał tyle powodzenia i nie miał większego do nadziei prawa.
Położył na stole list od Gwizyusza, przyniesiony przez pana de Monsoreau, w którym mu zalecano, aby nazajutrz był obecnym przy wstawaniu króla.
Książę nie potrzebował podobnego zalecenia, czekał bowiem niecierpliwie chwili swojego tryumfu.
Z zadziwieniem ujrzał tajemne drzwi otwierające się, zadrżał... tembardziej jeszcze, gdy króla zobaczył.
Henryk dawszy znak ulubieńcom, aby przy drzwiach zostali, zbliżył się do łóżka Franciszka z zmarszczonem czołem, i nie mówiąc i słowa.
— Najjaśniejszy panie — wybąkał książę — tak niespodziewane szczęście...
— Zatrważa cię nieprawdaż? Rozumiem; ale nie wstawaj, mój bracie.
— Pozwól, Najjaśniejszy panie — mówił książę, chcąc podnieść się i ukryć list, który dopiero co czytał.
— Czytałeś?... — zapytał król.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/738
Ta strona została przepisana.