że gdziekolwiek jesteś, jesteś moim poddanym, bo wiesz, że jestem królem.
— Najjaśniejszy panie, teraz jestem w Luwrze, u mojej matki.
— I matka jest u mnie — odpowiedział Henryk. Ale prędzej do dzieła; pokaz mi ten papier.
— Jaki?
— Ten, który czytałeś, ten który leżał na stole, a który przedemną ukryłeś.
— Rozważ, zastanów się, Najjaśniejszy panie.
— Nad czem?
— Że wymagasz rzeczy niestosownych, godnych twojego oficera, a nie mnie...
Król zbladł ze złości.
— Mówię ci, dawaj list.
— To list od kobiety.
— I kobiece listy widzieć można, czasem one bywają niebezpieczne.
— Mój bracie!
— List!...— zawołał król — albo go każę odebrać przemocą.
Książę wyskoczył z łóżka, w zamiarze rzucenia pisma w ogień.
— Ty tego bratu nie uczynisz — rzekł.
Henryk stanął pomiędzy nim a kominem.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/740
Ta strona została przepisana.