— Bussy ubliżył dzisiaj Waszej królewskiej mości? to niepodoba.
— Ja wiem, co mówię.
— Najjaśniejszy panie! — zawołał książę, z przekonaniem — Bussy nie wychodzi od dwóch dni, Bussy chory, gorączką trawiony.
Król zwrócił się do Schomberga.
— Chyba chory na ulicy Coquillière — rzekł młody człowiek.
— Kto ci o tem powiedział, że Bussy był na ulicy Coquillière?
— Widziałem go.
— Ty go widziałeś?
— Zdrowym, wesołym, nawet szczęśliwym, w towarzystwie owego doktora Remy, który jest zarazem jego koniuszym i lekarzem.
— Nie pojmuję — rzekł książę — dzisiaj wieczór, widziałem Bussego w łóżku.
— Bussy będzie wraz z innymi ukarany, jak się rzecz cala wyjaśni — rzekł król.
Książę sądząc, że cały gniew króla spadnie na Bussego, nie bronił go więcej.
— Jeżeli Bussy nie chciał iść ze mną — powiedział — a sam wychodził — musiał mieć złe zamiary, przeciwne moim, bo ja pragnę poświęcić się Waszej królewskiej mości.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/743
Ta strona została przepisana.