— Przeciwnie, mój Remy; w tym względzie, nie znasz mię zupełnie. Daję ci słowo; nigdy się nie biłem chętnie, ilekroć znaczną sumę przegrałem, ilekroć odkryłem zdradę kochanki, lub kiedy miałem sobie co do wyrzucenia. Lecz ilekroć kieska moja jest pełna, serce swobodne i sumienie czyste, idę śmiało, bo pewny jestem siebie. Czytam w oczach mojego przeciwnika i powalam go. Dzisiaj biłbym się przecudownie, bo dzięki tobie, jestem szczęśliwy.
— Za chwilę — rzekł Haudouin — pozbędziesz się pan tego szczęścia. Pewna piękna pani zaleciła cię moim staraniom, mówiąc, że jej winieneś życie i nie masz prawa niem rozporządzać.
— Dobry Remy — rzekł Bussy nurzając się w marzeniach, które pozwalają rozkochanemu wszystko widzieć i słyszeć, w jakiś cudownych barwach i melodyjnych tonach.
— Pan mię nazywasz dobrym Remy, bo mu dałem sposobność widzieć panią de Monsoreau: ale wspomnij pan, że masz się z nią rozsiać i to niezadługo.
— Co takiego?... — odezwał się ocucony Bussy — nie żartuj Haudouin.
— Wcale nie żartuję; wszak pan wiesz, że
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/748
Ta strona została przepisana.