— To szczególna.
— Bynajmniej.
— A pan czy możesz wejść do Luwru?
— Dla czegóźby nie? nie jestem żona pana Saint-Luc.
— Jakże więc wejdę? wszak jestem żoną pana Saint-Luc.
— Ja wcale żony wprowadzać nie myślę; kobietę!... a! broń boże!
— Pan ze mnie żartujesz, a widząc moję boleść, to okropnie...
— Nie pani, uważaj tylko; masz lat dwadzieścia, jesteś wysoka, szczupła i możesz być podobną do pazia. Pojmujesz pani? możesz wyglądać jak owe chłopcy w lamach złotych.
— Co za myśl! Panie Bussy — zawołała rumieniąc się Joanna.
— Innego nie mam sposobu — zostawiam to do twojej woli.
— Czy pani chcesz widzieć męża?
— Wszystkobym za to oddała.
— Tak, ale... ja pani darmo ułatwię widzenie.
— Jakim sposobem?
— Powiedziałem już.
— Ale panie Bussy, pod tym tylko warun-
5
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/75
Ta strona została przepisana.