— Czy lubisz Bastyllę, panie de Bussy? To miejsce doskonałe do dumań a pan Wawrzeniec Testu, gubernator, doskonałą ma kuchnię dla swoich gołąbków!
— Mnie mają zamknąć w Bastylli?... — zawołał Bussy.
— Na honor, muszę mieć coś w kieszeni, co wygląda jak rozkaz zaprowadzenia cię tam. Czy chcesz widzieć?
Wyjął z kieszeni formalny rozkaz królewski pochwycenia, gdziekolwiekby się znajdował Ludwika de Clermont, Bussy d’Amboisse.
— Redakcya pana de Quelus — rzekł Chicot — doskonale napisane!
— Zatem — zawołał Bussy — prawdziwą ronisz mi przysługę?
— Tak sądzę.
— Panie — rzekł Bussy — zaklinam cię, powiedz mi szczerze, co to znaczy, bo wiem, że kochasz króla, a król mnie nie lubi.
— Panie hrabio — odparł Chicot powstając — co czynię, czynię dla twego ocalenia; myśl o mnie, jak ci się podoba.
— Za cóż tyle przychylności?
— Zapomniałeś pan, żem żądał nagrody.
— Prawda.
— A więc?
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/755
Ta strona została przepisana.