— A!.. — odparł Quelus — gdybym ja tak grał w bilboket, jak ty grasz na lutni!
— Gdybyś się pan tak długo nim bawił, jak ja pracuję nad moim instrumentem, przeszedłbyś mnie jeszcze. Gdzie jest książę?... czy pan z nim dziś jeszcze nie mówiłeś?...
— Mówiłem, ale teraz Schomberg mię zastąpił.
— Schomberg!... — rzekł źdzwiony Aurilly.
— Jest tutaj... król tak wszystko urządził. Wejdź, panie Aurilly i powiedz księciu, że czuwamy.
Aurilly otworzył drugie drzwi i spostrzegł Schomberga, leżącego raczej niż siedzącego na szerokiej sofie.
Schomberg tubą wyrzucał gałki, a pies mu je napowrót przynosił.
— Jakto!... — zawołał Aurilly — u księcia podobna zabawa?..
— A!... „Guten morgen”, panie Aurilly, — patrzaj jak zabijam czas, czekając na posłuchanie.
— Gdzie książę? — zapytał Aurilly.
— Ciszej!... Teraz przebacza Epernonowi i panu Maugiron. Możesz wejść, skoro jesteś zaufany księcia.
— Może to będzie niegrzecznie?
— Bynajmniej.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/766
Ta strona została przepisana.