kich ku obronie wiary, przyjemną nam więc była rada, jaką książę Gwizyusz udzielił.
Oświadczam więc, ponieważ każde ciało powinno mieć głowę, zatem obowiązkiem jest moim wyznaczyć naczelnika, którego nazwisko...
Tu Henryk zrobił przystanek.
Słychaćby było lot muchy wśród natężonej uwagi.
Henryk powtórzył.
— Oświadczam, że naczelnik ligi nazywać się będzie Henryk Walezyusz, król francuzki i polski.
Henryk wymawiając te słowa, wzniósł głos z wyrazem uniesienia, na znak tryumfu i dla zapalenia swoich przyjaciół, gotowych do wybuchnięcia, jak równie dla pokonania należących do Ligi, których szemrania objawiały nieukontentowanie, przestrach i podziw.
Książę Gwizyusz zapomniał o swoim bycie; duże krople potu spływały mu po czole; spoglądał to na księcia Mayenne, to na kardynała, stojących wpośród zgromadzenia, jeden na prawo, drugi na lewo.
Monsoreau więcej jeszcze zdziwiony nieobecnością księcia Andegaweńskiego, zaczął się uspakajać, przypominając sobie słowa Henryka III-go.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/780
Ta strona została przepisana.