— Gwizyusz jest z lepszego domu, niż sadzisz.
— Z lepszego domu odemnie?... — zapytał król z uśmiechem.
— Tak, tak Henryczku.
— Oszalałeś.
— Jestem też błaznem.
— Ale naucz się czytać, mój drogi.
— Ty umiesz czytać, Henryku, więc czytaj.
I Chicot wyjął z za sukni pargamin, na którym Mikołaj Dawid napisał znajomą nam genealogię, tę samę, która potwierdzona przez Papieża, powróciła z Rzymu i według której Gwizyusz pochodził od Karola Wielkiego.
Henryk zbladł spojrzawszy na pargamin, i poznawszy na nim pieczęć Ś-go Piotra.
— Cóż ty na to, Henryku?.. — zapytał Chicot — lilie coś za daleko? szczygły, zdaje mi się chcą wznieść się do orłów cesarskich; strzeż się, mój synku!
— Jakim sposobem dostałeś tę genealogię?...
— Ja?... alboż ja się zabawiam podobnemi rzeczami? ona sama mię szukała.
— A gdzie była pierwej.
— O pewnego adwokata.
— Jak on się nazywa?
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/787
Ta strona została przepisana.