Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/792

Ta strona została przepisana.

— Dlaczego?...
— Alboź nie wiesz, co mówią?
— Wszak mówią, że pojechał?
— Mówią, że umarł — szepnął Chicot do ucha hrabiemu.
— Ba!... — zawołał Monsoreau, z wyrazem zadziwienia, pomięszanego z radością — wszak mówiłeś, że pojechał.
— Ja tak sądziłem. Wszak wiesz, że jestem człowiekiem dobrej wiary i ufam wszystkiemu, co słyszę; lecz teraz mam powody sądzenia, że jeżeli książę wyjechał, to chyba na tamten świat.
— Dlaczego tak smutne myśli?..
— Wszak wczoraj przybył do Luwru, nieprawdaż?
— Nawet ja sam z nim byłem.
— I nikt go nie widział, aby wychodził.
— Z Luwru?
— Tak.
— A Aurilly?
— Zniknął.
— A jego ludzie?
— Zniknęli.
— To żarty, panie Chicot — mówił wielki łowczy.
— Zapytaj...