w uszach Franciszka; tak, knułeś przeciw mnie spisek, jak niegdyś przeciw Karolowi. Dawniej, za pomocą króla Nawarry, dzisiaj za pomocą, Gwizyusza. Piękny zamiar! godny znakomitego miejsca w historyi uzurpatorów. Dawniej, czołgałeś się jak wąż, teraz chcesz kąsać jak lew; po zdradach, chcesz działać siłą; po użyciu trucizny, chcesz za miecz ująć.
— Trucizna, co mówisz?... — zawołał Franciszek, pieniąc się ze złości, jak Eteokles, do którego Henryk go porównał. Jaka trucizna?
— Trucizna, jaką zabiłeś brata mojego Karola; trucizna, jaką przeznaczyłeś dla króla Nawarry, twojego sprzymierzeńca. To rzecz wiadoma, nasza matka nieraz jej używała. Niewątpię, że dla mnie wyrzekłeś się trucizny, ale chciałeś zostać wodzem, przywodzić Lidze. Spojrzyj mi w twarz Franciszku — mówił dalej Henryk robiąc krok ku bratu — i bądź przekonany, że człowiek podobny tobie, nigdy mi szkodzić nie może.
Franciszek zachwiał się, lecz król bez litości i względu, mówił:
— Wołałbym cię widzieć w tym pokoju, sam na sam, z orężem w ręku. Pokonałem, cię Franciszku w podstępach, bo i ja także krętemi
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/799
Ta strona została przepisana.