Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/80

Ta strona została przepisana.

zasadzkę, byłeś książę z Aurillym, który tak dobrze włada bronią? jak to, byliście we dwóch i nie daliście pomocy?
— Nie wiedziałem na kogo była zasadzka.
— A! cóż u licha, jak mówił Karol IX-ty; poznawszy przyjaciół Henryka III-go przecież sądzić było można, że na kogoś z twoich przyjaciół Mości książę czatują. Że zaś, tylko ja mam odwagę być Waszej książęcej mości przyjacielem, snadno odgadnąć, że na mnie.
— Masz słuszność, mój drogi Bussy — odrzekł Franciszek — ale nie przyszło mi to na myśl.
— I koniec! — westchnął Bussy, jakby nie mógł znaleźć wyrazu, do myśli o swoim panu.
Przybyli do Luwru; księcia Andegaweńskiego przyjął w bramie kapitan i odźwierni.
Straże były mocne, lecz jak pojąć łatwo, nie dla pierwszego w królestwie po panującym.
Książę z całym orszakiem wszedł pod arkady zwodzonego mostu.
— Mości książę — rzekł Bussy widząc się na honorowym dziedzińcu — pamiętaj o twojem przyrzeczeniu. Ja tylko z pewną osobą pomówię.
— Jakto! opuszczasz mię! — rzekł niespo-