Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/807

Ta strona została przepisana.

— Przyznam się, że czterdzieści pięć stóp...
— Dla niego! on tchórz i kuleje.
— Schomberg!
— Mój kochany — mówił d’Epernon — wiesz, że się niczego nie lękam; ale te przeklęte nerwy...
— Może — mówił poważnie Quelus — ci, których pozabijał w pojedynkach, ukażą mu się tej nocy.
— Nie żartujmy, zrobił uwagą Maugiron, wiele czytałem o ucieczkach za pomocą prześcieradeł.
— Słuszna uwaga Maugirona — rzekł d’Epernon — w Bordeaux widziałem więźnia, który uciekł w ten sposób.
— A widzicie — mówił Schomberg.
— Tak — odparł d’Epernon — ale potrzaskał sobie golenie i głowę rozbił; prześcieradło było krótsze o trzydzieści stóp, musiał skakać i tym sposobem uwolnił ciało z więzienia, a duszę z ciała.
— Prócz tego, jeżeli ucieknie — mówił Quelus — będziemy go ścigać.
— A to będzie dla nas stosowniejsza rola, jesteśmy bowiem myśliwemi, a nie strażnikami.
Skończono na tem rozmowę, że co godzina odwiedzać będą pokój księcia.