Ta strona została przepisana.
Rozdział X.
Jak Bussy mógł mieć trzysta pistolów za swego konia i jak go oddał za darmo.
Bussy nazajutrz wyjechał z Angers, za nim najtaniej wstający mieszkańcy, ze snu się obudzili.
Nic jechał on, lecz leciał.
Dyana wyszedłszy na taras zamkowy, zkąd widać było białą i krętą drogę, ujrzała, wpośród zarośli, punkt czarny, który przybliżając się, tuman kurzu za sobą pozostawiał.
Natychmiast zeszła, aby nie dać czekać Bussemu i aby okazać, że także czekała.
Słońce zaledwie ozłociło szczyty dębów, rosa połyskiwała na trawie, a w dali słychać było trąbkę Saint-Luca, do czego podniecała go Joan-