wiłem jak jego małpa i więcej mu zrobiłem niegrzeczności, jak jego trefniś.
— A więc mój drogi, cóż mogę dla ciebie uczynić?
— Udaj się do marszałka de Brissac i uspokój moję biedną żonę, którą zadziwiać mus; moje postępowanie.
— Cóż jej powiem?
— Powiedz jej, że mię widziałeś, że król szczególniejszą zaszczyca mnie przyjaźnią i dlatego uwięził; że więcej mówi mi o przyjaźni jak Cyceron, a o cnocie więcej jak Sokrates.
— A ty, co mu odpowiadasz? — zapytał Bussy z uśmiechem.
— Mówię mu, że pod względem przyjaźni jestem niewdzięcznikiem, a pod względem cnoty najgorszym; to wszystko nie przeszkadza, aby mi powtarzał: A! Saint-Luc, więc przyjaźń jest urojeniem!... Więc cnota ma tylko nazwisko! Toż samo mówi po łacinie i po grecku.
W tej chwili paź, któremu Saint-Luc żadnego nie dał znaku, roześmiał się na głos.
— I cóż chcesz, mój drogi? „bis repetita placet” mówił Bussy; ale cóż mogę dla ciebie uczynić?
— Sam nie wiem; mam jednę myśl, ale...
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/85
Ta strona została przepisana.