— Prawda, mości książę; byłem chory i cudem prawie wyzdrowiałem.
— Tego dnia był przy tobie pewien doktór, bardzo troskliwy o twoje zdrowie, albowiem kąsał wszystkich, którzy się do ciebie zbliżyć chcieli.
— I to prawda, bo Haudouin bardzo mię kocha.
— Trzymał cię w łóżku, nieprawdaż?
— Na co się okropnie gniewałem, jak to Wasza książęca mość mogłeś zauważyć.
— Jeżeli tak, to mogłeś wysłać lekarza do wszystkich dyabłów, a wyjść ze mną, jak cię o to prosiłem.
— Ba!... — odrzekł Bussy, mnąc w rękach swój kapelusz.
— Lecz ponieważ szło o sprawę ważną, bałeś się skompromitować.
— Co?... co?... — zapytał Bussy, tłocząc kapelusz na głowę — mówisz książę, że bałem się skompromitować?...
— Nie inaczej — odparł książę Andegaweński.
Bussy zerwał się ze stołka.
— Jesteś niesprawiedliwym, Mości książę, skłamałeś przedemną i sam przed sobą, bo nic jesteś tak przekonanym. Wiele mam blizn na ciele, które dowodzą, że nigdy się nie lękałem,
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/854
Ta strona została przepisana.