Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/855

Ta strona została przepisana.

i wielu znam ludzi, którzy mogą podobne pokazać, zadane przezemnie.
— Zawsze masz dowody trudne do zaprzeczenia — odpowiedział książę blady i wzruszony — obwiniać cię, to zaraz krzyczysz i dajesz poznać, że masz słuszność.
— Nie zawsze, Mości książę; wiem także, kiedy nie mam słuszności.
— Kiedyż, naprzykład?..
— Kiedy służę niewdzięcznym.
— Czy tak?... — rzekł książę, powstając i przybierając powagę, właściwą mu w niektórych okolicznościach.
— Zapomniałem się, Mości książę, to prawda; ale i ty uczyń to samo; zapomnij o mnie.
Bussy postąpił dwa kroki, aby wyjść; lecz książę szybszy od niego, zastąpił mu drogę.
— Czy zaprzeczysz — rzekł książę — że tego samego dnia, kiedy-niechciałeś wyjść ze mną, po chwili wyszedłeś z doktorem?
— Ja?... nigdy nie przeczę, gdy do tego nie jestem zmuszony.
— Powiedz mi więc, dlaczego uparłeś się w domu pozostać?
— Miałem interes.
— U siebie?
— U siebie, albo gdzieindziej.