— Ja myślę, że kiedy szlachcic służy księciu, najpierwszym jego obowiązkiem, jest interes pana.
— Alboż Mości książę, nie myślę o twoich interesach?
— Nie przeczę — rzekł Franciszek — i zwykle znajduję cię wiernym i przywiązanym, co większa, przebaczam twojemu humorowi.
— Bardzo jesteś dobry, Mości książę.
— Bo czasem, masz powód być mi niechętnym.
— Przyznajesz, Mości książę?
— Tak, przyrzekłem ci niełaskę pana de Monsoreau. Zdaje mi się, że go nienawidzisz?
— Ja? bynajmniej. Znajduję go brzydkim i chciałbym, aby swoją szpetnością ludzi nie straszył. Ty zaś Mości książę, lubisz go i nie ma co o gustach rozprawiać.
— Jeżeli o to gniewałeś się, mój drogi, nie miałeś powodu odmówienia wyjścia ze mną, kiedyś później wychodził, aby nie potrzebne płodzić junactwa.
— Niepotrzebne junactwa! ja? A dopiero co zarzucałeś mi brak odwagi. Bądźmy sprawiedliwi Mości książę...
— Wiem, że nie lubisz d’Epernona i Schom-
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/856
Ta strona została przepisana.