— Chciałem się spytać, czy nie myślisz być w Meridor?
— Mój drogi, wiesz przyczynę...
— Wiem, w Meridor możesz spotkać pana de Monsoreau; musiałbyś mu uścisnąć rękę, a to ciężko, gdy się kogo nienawidzi. Prócz tego, możebyś ujrzał, jak on całuje Dyanę, a i to okropna rzecz...
— A! jak ty wszystko dobrze rozumiesz. Teraz, drogi przyjacielu...
— Zegnasz się ze mną?... — zapytał Saint-Luc nie pojmując myśl? Bussego.
— Przeciwnie; proszę cię, abyś został, bo o wiele rzeczy mam cię zapytać.
— Pytaj.
— Czy dzisiejszej nocy nie słyszałeś dzwonów i wystrzałów?
— Słyszałem i dziwiło mię, to...
— A rano, w mieście, nic nie uważałeś?
— Jakieś poruszenie, chciałem się pytać, co to znaczy?
— To znaczy, że książę Andegaweński wczoraj przybył.
Saint-Luc podskoczył na krześle, jakby mu kto o dyable wspomniał.
— Książę w Angers! wszak mówione, że w Luwrze uwięziony.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/866
Ta strona została przepisana.