Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/888

Ta strona została przepisana.

ska się przed nim coraz hardziej — jesteście jak lwy waleczni, to prawda; ale przypatrzcie się, że tylko drzewca od halabard trzymacie w ręku a nabijać muszkietów nie umiecie. Prawda, chciałem wejść do miasta, ale nie wiedziałem, że jest strzeżone przez legiony Cezara. Nie mogąc was pokonać, żegnam: powiedzcie księciu, że umyślnie z Paryża przyjechałem, aby się z nim widzieć.
Kapitan w tej chwili właśnie miał lont do muszkietu przyłożyć, gdy Entraguet uderzył go szpadą po palcach tak, że broń upuścił zaczął skakać to na prawej, to na lewej nodze.
— Na śmierć! na śmierć!... — krzyczeli mieszczanie — nie pozwalajmy mu umknąć.
— Nie dawno nie pozwalaliście mi wejść, teraz oddalić się bronicie — mówił Entraguet — zważajcie, że to zmienia moję taktykę. Teraz nie będę używał płazu, ale ostrza: zamiast obtrącać żelezce od halebard, będę kaleczył wasze głowy.
— Na śmierć! na śmierć ubijemy!... — krzyczeli mieszczanie.
— Dobrze, dobrze — odpowiadał Entraguet — spróbujemy, tylko ostrożnie z palcami.
Zaledwie to wyrzekł, drugi jeździec równie