wy, gdzie, jakeśmy mówili, książę posilał się czarnym chlebem i śledziem.
Po zaciągnieniu wiadomości, książę i Bussy dowiedzieli się, że jacyś fanfaroni przybyli z Paryża, narobili tyle hałasu.
— Trzech ludzi!.. — mówił książę — Bussy, przekonaj się, co tam takiego?
— Trzech ludzi? — — powtórzył Bussy — idźmy, Mości książę.
I poszli obadwa.
Bussy naprzód, książę za nim w towarzystwie dwudziestu jezdnych.
Przybyli właśnie, gdy mieszczanie sławny dokonywali odwrót.
Bussy po wzroście poznał Livarota.
— Niech mię piorun trzaśnie!... — zawołał głosem donośnym — to nasi przyjaciele z Paryża.
— My — odrzekł Livarot — lecz wcale nie napadamy...
— Do nogi broń!... — zawołał książę — to nasi przyjaciele.
— Przyjaciele! — powtórzyli zmięszani mieszczanie; — trzeba im było dać hasło, a tak, to my obchodzimy się z niemi, jak z Turkami, a oni z nami, jak z poganami.
Mieszczanie poczęli się rozstępować.
Livarot, Entraguet i Ribeirac postąpili na
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/891
Ta strona została przepisana.