go, znalazła wolność, jakiej się na dworze Henryka III-go, nie mogła spodziewać.
Wiodła więc swobodne i wesołe życie w stolicy, bawiąc się szczególnie łupieniem kiesek.
W trzech dniach, Entraguet, Ribeirac i Livator zabrali znajomość ze szlachtą andegaweńską, ujętą powabami paryżan.
Nie trzeba mówić, że szlachta miała piękne córki i żony.
Ze wszystkiego więc wnosić potrzeba, że książę nie dla własnej tylko przyjemności, szlachtę zgromadzał w mieście.
Zgromadzenia te były przyjemne przybyłym paryżanom, panom andegaweńskim, a przedewszystkiem damom.
I niebo powinno się było radować, bo celem Ligi była sprawa nieba.
I król z tego kontent być powinien.
I damom cieszyć się należało.
Tak, więc, w zabawach ówczesnych, Bóg, król i kobiety były reprezentowane.
Radość doszła najwyższego szczytu, kiedy pewnego dnia, przyprowadzone księciu dwadzieścia dwa konie wierzchowe, trzydzieści pociągowych, czterdziestu mułów, które ciągnąc wozy i paki, składały wyprawę księcia Andegaweńskiego.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/894
Ta strona została przepisana.