Zapytał jednej straży; ale była zmienioną i nic nie widziała.
Wszedł na odwach i zasięgnął wiadomości.
Jeden z żołnierzy powiedział mu, że przed dwoma godzinami widział konia powracającego bez jeźdzca.
Pomyślał wtedy, że jakiś wypadek przytrafił się jeźdzcowi, a koń sam wrócił.
Zwątpiwszy, aby się co dowiedzieć, szedł do książęcego pałacu.
W pałacu było wesoło i huczno; okna jaśniały jak słońca, a kuchnie gorzały jak huty, rozsyłając w około zapach korzeni i mięsa tak mocny, że żołądek mógł snadnie zapomnieć, że blisko serca jest położony.
Tu znowu przeszkoda.
Wszędzie kraty; trzeba je było kazać otworzyć.
Przywołał odźwiernego i wymienił swoje nazwisko; lecz odźwierny nie chciał go poznać.
— Byłeś pan prosty, a teraz jesteś zgarbiony — rzekł mu.
— To z utrudzenia.
— Byłeś pan blady, a teraz czerwony.
— To z upału.
— Byłeś konno, a teraz pieszo.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/908
Ta strona została przepisana.