— Bo mój koń się przeląkł, zrzucił mnie i powrócił bez jeźdzca. Czy nie widziałeś mojego konia?
— Nie widziałem.
— Zatem uwiadom marszałka dworu.
Odźwierny chcąc się uwolnić od wszelkiej odpowiedzialności, przywołał Remyego.
Remy przybył i poznał pana de Monsoreau.
— Zkąd pan powracasz tak zmęczony? — zapytał.
Monsoreau powtórzył bajkę powiedzianą przed chwilą odźwiernemu.
— W rzeczy samej — mówił marszałek — byliśmy bardzo niespokojni widząc konia samego; osobliwie strwożył się książę, któremu doniosłem o pańskiem przybyciu.
— Książę się strwożył? — zapytał Monsoreau.
— I bardzo.
— Cóż mówił?
— Aby pana natychmiast do niego przyprowadzić.
— Dobrze więc; tylko muszę przejść do stajni, aby się przekonać, czy co złego koniowi księcia się nie stało.
I udał się do stajni, gdzie koń owsem stracone siły nagradzał.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/909
Ta strona została przepisana.