— Mówią, że uczucia tępieją z wiekiem i.. — wstrzymał się.
— Co mówią? — zapytała Katarzyna ze zwykłą spokojnością.
— Mówią, że mnie nie kochasz jak dawniej.
— Mylisz się — zimno odrzekła Katarzyna, — Henryku, ty jesteś moim najukochańszym synem, ale ten na którego się skarżysz, jest nim także.
— Otóż macierzyńska moralność — zawołał Henryk gniewny — wiemy co to znaczy.
— Powinieneś lepiej wiedzieć niż kto inny, mój synu; bo względem ciebie, moja moralność, zawsze była słabością.
— Żałujesz jej, matko?
— Wiem do czego to wszystko prowadzi i wolę milczeć.
— Żegnam cię pani — rzekł Henryk — wiem co mi czynić przystoi, gdy własna matka nie ma litości nademną; znajdę przyjaciół, którzy mi szczerze poradzą i pomogą.
— Idź, mój synu — spokojnie odrzekła Katarzyna — i niech Bóg oświeci twoich doradzców, bardzo bowiem potrzebują tego.
I pozwoliła odejść synowi.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/922
Ta strona została przepisana.