Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/925

Ta strona została przepisana.

wagę, wymierzają wtedy sprawiedliwość i wszyscy są, za niemi.
— O! zaślepione dziecię! — mówiła chytra Florentka.
— Dla czego?
— Czy myślisz, że można wyniszczyć takich ludzi jak Bussy, Entraguet, Livarot i Ribeirac, aby nikt nie wiedział dla czego ich krew popłynęła.
— Mniejsza o to.
— I ja powiem to samo, gdy mi ich pokażesz nieżywych. Lecz za nim ich dotkniesz, powstaną, wezmą miecze do dłoni, a za niemi i wielu stronników, bo oni będą musieli bronić siebie, a ciebie jako nieprzyjaciela uważać!
— Gdy się nie zemszczę, wiecznie lękać się będę.
— A ja czy się kiedy trwożyłam?... — mówiła Katarzyna, zmrużając powieki i ściskając zęby.
— Jednak, jeżeli Andegaweńczycy zasługują na karę....
— Tak, jeżeli oni; a jeżeli nie oni?...
— Któż inny przychylny jest mojemu bratu?..