— Będziemy bronili korony i króla — odpowiedział Schomberg.
— Co do tego, mamy Clissona, który mniej mówi a więcej działa, zrobił uwagę Chicot.
— Mój panie Chicot — rzekł Quelus — ty co kota do góry nogami zwykle odwracasz, racz sobie przypomnieć, że przed dwoma godzinami, razem z nami krzyczałeś.
— Ja?
— A nawet wywijałeś szpady wołając: śmierć Andegaweńczykom!
— Ja co innego, ja Jestem błaznom, ale wy ludzie rozumni...
— Zgoda panowie — rzekł Henryk — nie długo wojnę będziemy mieli.
— Co Wasza królewska mość rozkaże?... — zapytał Quelus?
— Żebyś tak lud uspokoił, jakeś go podburzył; żebyś powrócił do Luwru Szwajcarów, gwardyę i domowników i żeby lud uważał całą sprawę, jako dzieło kilku ludzi pijanych.
Ulubieńcy króla rozeszli się odnosząc jego rozkazy oficerom, towarzyszącym im w wyprawie.
Henryk powrócił do matki, która czynna i zachmurzona, wydawała służbie rozkazy.
Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/955
Ta strona została przepisana.