Strona:PL A Dumas Pani de Monsoreau.djvu/958

Ta strona została przepisana.

— Masz słuszność, matko — rzekł — ale kogóż poślemy?...
— Szukaj między twojemi przyjaciółmi.
— Napróżno; nie mam zdolnego do podobnego poselstwa.
— Powierz je jakiej kobiecie.
— Kobiecie? chybaby tobie, moja matko.
— Mój synu, ja stara, zmęczona, śmierć może znajdę za powrotem, ale tak śpiesznie udam się do Angers, że brat twój nie zdoła nic przedsięwziąć.
— O!... moja matko, moja dobra matko!... — zawołał Henryk z wylaniem, całując ręce Katarzyny — ty jesteś mojem wszystkiem, moją podporą i radą.
— To znaczy, że zawsze jestem królową Francyi — pomruknęła Katarzyna, spoglądając na syna z wyrazem czułości i politowania.